2 paź 2014

Aparaty

Wracając na blospota, zrobię to w bardzo wdziecznym stylu. Zaczynając bardzo fotograficznie, od mojej kolekcji aparatów. Zbieram je od ok. 5 lat, w większej ilości przypadkow szukam sprawnego sprzętu, ale część z nich jest niedziałająca, bo po prostu chciałam mieć je w kolekcji, bez zamiaru robienia nimi zdjęć. To tylko część kolekcji, tak na prawdę wybrałam najciekawsze wg. mnie modele.


"Prezentacje" zaczniemy od polskiej strony, czyli od wszystkim znanego Druha:
Nie ukrywam, że zawsze go chciałam mieć i dostałam od Michała, przyjaciela mojego chłopaka, za co mu bardzo dziękuję. Na 80% jest sprawny, ale myślę, że raczej nigdy nie spróbuję zrobić nim zdjęć, przez koszty kliszy i wywołania.


Kolejnym moim "dzieckiem" jest następca Druha czyli Ami:
Ami robi bardzo ciekawe zdjęcia, trochę w klimatach Holgi. Czeka wciąż na swoją kolej i na pewno kiedyś zostanie użyty :).


Lubitel 166B, również wszystkim znany:
Trafił mi się bez jednego "oczka" ale i tak cieszę się, że go mam.


Franka, trzeba przyznać, że aparaty z mieszkiem mają swój urok:


Kolejny z harmonijką, Royal:


Jedyna kamera w mojej kolekcji, ale jaka piękna! Quarz-2M:


Minolta X-300:
Co roku, na Jarmark Dominikański, oszczędzam trochę pieniędzy i szukam nowych, konkretnych zdobyczy. W tym, trafiła mi się ta Minolta wraz z dwoma obiektywami (jeszcze tele.) Niestety, euforia szybko opadła, bo tak jak działał pierwszy dzień, potem poszła migawka. Jak na aparat + dwa obiektywy, kosztowała na prawdę mało, no ale kurde, mogłaby nie robić sobie jaj ;p.


Kodak EK160:
Moje ostatnie znalezisko. Ileż mi dało radości znaleźć, sprawny aparat z 3-ema wkładami, torbą i lampami błyskowymi! Zapomnialabym o oryginalnej instrukcji, jeszcze nigdy takiego zestawu nie udało mi się znaleźć, za... 40zł!. Wkłady mają 30 lat i dają wiele do życzenia, ale frajda - bezcenna:


Lomo:
Tzw. sekwencyjne lub akcja. Lekki jak piórko, ma się wrażenie, że jest wykonany z gorszej jakości niż aparaty jednorazowe. Do dziś się zastanawiam, czy był wart swojej ceny... W każdym razie, w kolekcji Lomo obowiązkowo musi być:


Polaroidy 630SL i 636:
Pierwszego Polaroida dostałam od Tomasza, którego bardzo pozdrawiam, a drugiego od znajomego rodziny. Oba są sprawne i oba są super. Szkoda tylko, że nowe wkłady są drogie i słabe jakościowo... Nie raz zdarzało mi się, że wychodziło puste zdjęcie:


Polaroid 300:
Plusem jest to, że wkłądy kosztują 30zł za 10zdjęć, zamiast jak w poprzednich ok. 80zł za 8 zdjęć... Nie ma takiego uroku jak w starych Polaroidach, ale halo! Przecież to i tak świetna sprawa!!!


Pentax:
Przyznam szczerze, że ten aparat to było dla mnie dziwne zjawisko. Coś pomiędzy aparatem cyfrowym a analogowym, mimo że dalej na kliszę. Czyli tak naprawdę scyfryzowany aparat analogowy (posiadający silniczek do przewijania kliszy, z automatycznym (!) ustawianiem ostrości).


Pentacon six TL:
Kupując go rok temu, rownież na Jarmarku, uznałam, ze jestem fotografem kompletnym, bo w końcu mam taki aparat o którym zawsze marzyłam! Zdjęcia robi cudeńko. Ubolewam tylko nad kosztem kliszy i wywołania, ale dla takich zdjęć warto :). Jest dosyć ciężki i migawka chodzi slabo, więc rzadko zabieram go na sesje, czego żałuję.


Zenit 12xp:
Mój ukochany, numer jeden. Zabieram go ze sobą na prawdę często. Gdyby coś się mu stało, poważnie bym się zapłakała! Jest ze mną od samego początku przygody z fotografią i nigdy nie zejdzie na dalszy plan.


To by było wszystko w temacie "chwalenia się". Trzeba się teraz zastanowić nad nowym meblem, bo nie mam gdzie tego trzymać...

2 komentarze:

  1. Ty się naprawdę pasjonujesz fotografią i starymi aparatami fotograficznymi :)
    Szkoda, że zaprzestałaś wstawiania zdjęć na Photobloga, zawsze je lubiłem, szczególnie te mniej lub bardziej pod słońce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah wiem... Sama do siebie mam żal, ale dorosłość jest okrutniejsza niż mówili :(. Sama nie wiem gdzie ten czas leci... Mogę do listy swoich postanowień noworocznych dodać, zwiększenie częstotliwości dodawania zdjęć na Photobloga :).

      Usuń